Marta Madejska, „Aleja Włókniarek”
„Gdyby Pan Bóg wygnał Ewę z raju, rzuciłby na nią przekleństwo: Będziesz dzieci rodziła jako prządka!” Nad wszystkimi bohaterkami książki Madejskiej i innymi kobietami, które pracowały w łódzkich fabrykach unosi się to fatum. Nisko opłacane, wykorzystywane przez majstrów i właścicieli, przedwcześnie podstarzałe. Przyjeżdżały z okolicznych miasteczek i wsi, a także i z Polski Centralnej. Podejmowały pracę w fabryce. Przy krosnach stały po dwanaście godzin dziennie. Płacono im połowę tego, co mężczyznom a schorowane przesuwano na gorzej płatne stanowiska. Strajkowały, gdy było już bardzo źle. Nawet przez kilka miesięcy i często nadaremnie, ale próbowały zmienić swój ciężki los. Dola łódzkich włókniarek była siłą napędową zmian. Praca kobiet spowodowała przewrót, wymuszając wprowadzenie nowych przepisów i wywołując rewolucję obyczajową. ”Aleja Włókniarek” tak perfekcyjnie przygotowana, dokładna, boleśnie precyzyjna i bardzo smutna spotkała się z uznaniem klubowiczek. Paniom jest bliski temat, choćby z racji tego, iż w Kętach także były zakłady włókiennicze i prawie każda z nich miała w rodzinie kobietę-włókniarkę. Polecamy do przeczytania i do refleksji.
17 luty 2022 r.